Sex opowiadanie erotyczne Hrabina De Chaumbard
Przygody erotyczne w XVIII wieku
Liliane, hrabina de Chaumbard, miała prawie trzydzieści sześć lat. Jej mąż, hrabia, był bardzo stary. Nie słyszał dobrze, ledwo chodził, ale starał się rzetelnie wypełniać swój małżeński obowiązek. Prawie każdej nocy kuśtykał do sypialni hrabiny, kładł się na niej, kilka razy kręcił chudym tyłkiem i zasypiał, nie znajdując siły na pójście do swoich apartamentów.
Hrabina leżała wtedy długo i wyglądała przez otwarte okno, przy akompaniamencie jego chrapania. Tak byłoby i tym razem, gdyby nie ciemna sylwetka za oknem. Hrabina zadrżała i już miała krzyczeć, ale nieznajomy wskoczył przez okno i pojawił się obok niej. Dłoń w rękawiczce delikatnie zakryła jej usta.
„Proszę, nie mów ani słowa…”
Był to Chevalier Oliphant, młody i przystojny oficer. Pierwszy raz zobaczyła go na wczorajszym balu i nie miała okazji przejść obok niej obojętnie. Był wysoki, szczupły i czarny. Pochodził z gdzieś w Afryce równikowej. Wpadł w niewolę jako bardzo młody chłopiec. Kupcy sprzedali go Turkom, Turcy przedstawili go kawalerowi Oliphantowi seniorowi, który wykonywał jakąś ważną misję w Konstantynopolu. Stary i bezdzietny kawaler pokochał go jak własnego syna. Zapisał mu w testamencie wszystko, co miał: mały majątek, tytuł szlachecki, stary dobry miecz i kupę długów. Nowy kawaler stał się częstym gościem najbardziej wytwornych wieczorów i cieszył się niemałym powodzeniem ze względu na swój egzotyczny wygląd i najbardziej wyrafinowaną galanterię.
Przez cały wieczór kawaler nie spuszczał z niej wzroku, nieubłaganie szedł za nią. Zatańczyła mu całe dwa tańce, gdy siedzieli i grali w karty, Hrabina cicho zrzuciła but i lekko przejechała stopą po jego nodze. Oliphant zadrżał. Tymczasem stopa hrabiny uniosła się aż do pachwiny i oparła o coś elastycznego i ogromnego. Obaj zamarli, patrząc sobie w oczy. Hrabina była zdumiona rozmiarem broni, kawaler nie mógł się ruszyć z przyjemności, która go przeszyła. Jak na pierwszy dzień znajomości, to było więcej niż wystarczające. Ale to wszystko nie wystarczyło bezczelnemu Oliphantowi. Błagał o randkę i dziś wszedł do jej sypialni.
„Zwariowałeś, Chevalier…”
„To dlatego, że jestem beznadziejnie zakochany”
„Ale mój mąż jest tutaj…”
– Śpi szybko, nie martw się.
„Zabijesz nas obu…”
Chevalier wpił się w jej usta namiętnym pocałunkiem, hrabina przyciągnęła go do siebie. Przejął ją przyjemny dreszcz, nogi się ugięły. Nie obchodziło jej, czy jej mąż się obudzi, czy nie. Chciała tylko jednego, żeby ogromny czarny elastyczny wąż wniknął w jej łono, wypełnił je po brzegi słodką trucizną.
Chevalier pokrywał jej szyję pocałunkami, schodząc coraz niżej. Hrabina przeczesała palcami jego perukę. Westchnęła cicho, bojąc się odezwać. Stary hrabia chrapał na plecach. Tymczasem dłonie Oliphanta pieściły już ogromne piersi Hrabiny. Kawaler delikatnie pogładził ją przez cienką koszulę nocną. Usta zostawiły mokre ślady na delikatnej szyi Lillian. Hrabia nagle przestał chrapać i powiedział coś niezrozumiałego. Hrabina zadrżała, płonąca fala strachu przetoczyła się przez jej ciało od czubków palców do serca. Wstrzymała oddech. Ale jej dżentelmen był spokojny. Opuścił jedną rękę do specjalnego rozcięcia w koszulce hrabiny. To rozcięcie na koszuli w miejscu pachwiny ułatwiało staremu, zwiotczałemu członkowi hrabiego penetrację jej łona. figlarny czarny palec kawalera wsunął się w nią. Przeszedł od góry do dołu, od łechtaczki do warg sromowych. Lillian wzdrygnęła się, strach sprawił, że jej odczucia były szczególnie ostre.
Stary hrabia przewrócił się na bok i znowu zaczął chrapać. Oliphant ukląkł, podniósł brzeg koszuli i schował pod nią głowę, jak pod baldachimem. Jego elastyczny język rozchylił wargi sromowe i wszedł do środka. Hrabina zakryła usta dłonią, żeby nie jęczeć. Usiadła na skraju łóżka, opierając jedną stopę na ramieniu kawalera. Przeniknął hrabinę językiem. A potem, zwilżając palec w wydzielanym soku miłości, ostrożnie wepchnął go w dolny otwór. Lillian ugryzła się w rękę, żeby nie rozpłakać się. Oliphant bawił się z nią w ten sposób przez jakiś czas. Hrabina ociekała sokiem, jej twarz była wykrzywiona, koniuszki palców lekko drgnęły, gdy elastyczny język kawalera dotknął jednej ze ścian jej macicy. Jego palec z łatwością wsunął się w odbyt. Lilian płonęła. Chciała tylko rzeczy.
– Chevalier – powiedziała łamiącym się szeptem – błagam, weź mnie. Wbij we mnie swój zwycięski miecz… Błagam… nie wahaj się.
Oliphant wstał z kolan, szybkim ruchem rozdarł koszulę hrabiny na pół. Pojawiła się przed nim naga. Bujne białe ciało, ogromne krągłe piersi z nabrzmiałymi różowymi sutkami, złote włosy łonowe, różowy biust z pulchnymi ustami. Liliane de Chaumbard była najpiękniejszą kobietą we Francji, a nawet w całym chrześcijaństwie. Kawaler zrzucił kuloty, jego gigantyczny, czarny, lśniący kutas pojawił się przed Hrabiną w całej okazałości i gotowości bojowej. Hrabina westchnęła z podziwem i oczekiwaniem.
Oliphant zaczął przesuwać głową po jej ustach, drocząc się z Lillian. Ale ona była poważna. Hrabina chwyciła kawalera za pośladki, rozłożyła nogi i zdecydowanie wciągnęła go w siebie. Z drugiej strony nie miała czasu zakryć ust i głośno krzyknęła, gdy ogromny potwór wczołgał się do jej ukochanej jaskini. Hrabia przestał chrapać i powiedział:
„Gdzie jest ta cholerna Maria? Ona nigdy nie przyjdzie na moje powołanie…”
Kawaler i hrabina byli oszołomieni. Stary hrabia, nie czekając na odpowiedź, znów zaczął gwizdać. Oliphant wyciągnął członka, ale tylko po to, by wejść ponownie na pełną długość. Tym razem Lillian się powstrzymała, ale jej paznokcie wbiły się w pośladki kawalera, zostawiając tam zadrapania. Oliphant zaczął się poruszać ostrożnie. Hrabina nigdy nie doświadczyła tak ostrej żądzy i przyjemności. Nigdy wcześniej nie był w niej tak ogromny gość. Wniknął w jego najdroższe głębiny, dotarł do najbardziej ukrytego punktu. Oliphant też nigdy nie miał do czynienia z tak głęboką jaskinią, która byłaby w stanie go w całości przyjąć. Czas jakby się zatrzymał. Był tylko przystojny czarny mężczyzna, piękna biuściasta biała kobieta, z jego kutasem, który ślizgał się, lekko uderzając.
Nagle Oliphant zatrzymał się i wyciągnął członka. Hrabina, która była bliska największego orgazmu w życiu, syknęła jak wściekły kot. Ale kawaler zatrzymał się tylko po to, by podnieść Lillian i obrócić ją tyłem. Potem znów ją penetrował. Był jeszcze większy i głębszy. Hrabinie udało się ukryć twarz w poduszce, aby powstrzymać krzyki. Oliphant przyspieszył kroku. Hrabina zdała sobie sprawę, że nie panuje już nad sobą. Wypełnił ją całą, przebił ją na wylot, cicho warczała w poduszkę, dręczyła ją zębami. Nie była już człowiekiem. Była lwicą podczas krycia. Na świecie nie było nic prócz tej przenikliwej przyjemności i pierwotnej żądzy.
Kiedy potężny miecz uderzył ją ponownie w głębiny, Lillian eksplodowała fajerwerkami przyjemności. Głowa jej pulsowała, piersi się trzęsły, bujne pośladki drgały. Jej pochwa tryskała sokiem, oczy zasłaniała purpurowa woalka. Lillian wydała niski, gardłowy krzyk i straciła przytomność. W tym momencie rozpalony Oliphant osiągnął szczyt rozkoszy i wypuścił w nią gorący strumień nasienia. Hrabia wskoczył na łóżko.
„Oh! Co się dzieje?”
Hrabia rozejrzał się niewidzącym wzrokiem. Hrabina doszła do siebie leżąc na łóżku. Oliphanta nie było. Tylko wiatr w ogrodzie kołysał drzewami. Hrabia opadł z powrotem na poduszkę i popadł w zapomnienie. Chevalier po cichu wyczołgał się spod łóżka, włożył kalosze i po cichu wymknął się przez okno. Na jaśniejącym niebie gwiazdy znikały jedna po drugiej.
Podobne wpisy: